spacer do wygasłych zakątków dusz
na sznurkach płowieją stare sny
w drodze do Zarania nikt nie śpi w
marszu
wędrowcy szyją konopne peleryny
stosują iskry zamiast wytrawionych igieł
kolistym ściegiem zaznaczają bezruch
czasu
drepczą bez odpoczynku - lecz nie czują
zmęczenia
pożyczają oddechy od przydrożnych ziół
wokół nich melodie po-burzowych dźwięków
myślom dodają otuchy szelestem
w cyklu kolejnych odsłon lunarnych
dopala się ostatni gwiezdny drogowskaz
w kierunku przystani odwiecznych cisz
skradają się podczas trzeciej pory dnia
tu od wieków nie ma już nic
zamknięte powieki odbijają czerń
w pustkach bezwolnie unosi się świat
[w małym, kropelkowym lustrze przeglądał
się rój pszczół…]
Komentarze (2)
Fantazja to czy prawda a jednak bezruch stagnacja tego
co jest w duszy w obrazach w jej oczach zapamiętane
Piękne metafory Dobra poezja nastrojowa z refleksją To
Poezja Duży plus
Piękne to Twoje spojrzenie na świat