Spacer z niewiadomą
Zaczynam nie słyszeć, co w mięśniach
dojrzewa,
Zaczynam fałszować, beztroską piosenkę,
Niedługo już zgubię, korzenie jak
drzewa,
I ruszę wkrótce, z bladolicą pod rękę.
A duszę ogarnie, bezdźwięczna muzyka,
Zapowie me przyjście, tak głośno i
szumnie,
By stworzyć cierpienie, bez cienia
ryzyka,
I tonąć głęboko w zmyślonym nokturnie.
I nikt nie zapłacze i szat nie rozerwie,
By znaleźć odpowiedż, jaka jest
przyczyna,
Że rozum zgubiłem w wyśnionej rezerwie,
Ja, nic już nieznacząca boska drobina.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.