Spacer Po Chmurach
Spróbuj na chwilę zapomnieć że istniejesz...
Wspiąłem się wysoko,
Tam już krok do nieba.
Po drabinie wszedłem,
Na najniższy obłok.
Poszedłem i wyżej,
Z jednej chmury na inną.
Byłem coraz wyżej,
A wolność spełniła się w pełni.
Nie widziałem końca,
Nie było granicy.
Brakowało różnic,
Zabrakło więc kłótni.
Usiadłem we mgle,
A dołu nie było.
I radość wezbrała,
Wskoczyłem więc wyżej.
Jeszcze kilka chwil,
I będe na szczycie.
Tak myślałem, głupi.
Zapomniałem jak jest dobrze.
Przecież nie ma końca.
Nie ma horyzontu.
Po co więc tam idę?
Przecież nie ma sensu.
Szukać Boga szkoda,
Znaleść mogę wszędzie.
Lepiej zostać tu gdzie
Wszystko jest najlepiej.
Tak więc znowu siedzę.
Patrzę na nadzieję.
Zniknęły pozory.
Zniknęło zwątpienie.
I tak myślę sobie,
Że nie jest źle w niebie.
Lepiej być nie może...
Czy może być lepiej?
Spróbuję inaczej...
Wstałem więc i skaczę.
Lecę w dół i co?
Znowu jest wspaniale.
Mocniej czuć emocje.
Czuję całym ciałem.
Lecę w nieskończoność.
Przecież nie ma granic.
Jednak coś tam w dole,
Coś pod mgłą się kryję.
Chyba zapomniałem...
Jestem tylko człowiekiem.
Chciałbym poczuć coś inaczej...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.