spacer po płaczącym parku
ten wiersz powstał pół godziny temu - kiedy wróciłem ze spaceru po naszym parku. Wszystko jest realną fikcyjną prawdą......
idąc pustą i ciemną ulicą
mijam pojedyncze ławki
które krzykiem samotności
wołają o pomoc
doszedłem do parku
wszystkie "one" były puste
zapłakane od deszczu
latarnia...
mrugała
światłem zmęczonym
miasto zasypia, park zasypia
ja nie potrafię zasnąć...
żal mi tego parku rozpadającego się od tej
jesieni
żal mi jest tych pustych ławek
tylko księżyc swoim ojcowskim okiem
oświetlił jedną alejkę - po której
chodzę
wracam z jego promieniem do domu...
wiem, że ten promień odbity jest od
słońca
po drugiej stronie naszej Ziemi
jest zimny - ale jest też nadzieją
i....
wiem, że ta nadzieja świeci tu
niesamowicie...
spróbujcie iść na spacer do parku w taką pogodę... mnie się udało
Komentarze (4)
Mnie zawsze bylo szkoda drzew ,ze same musza zostac
w nocy i nie moga isc do domu no ale coz kazda istota
i kazda rzecz ma swoje miejsce tak jak i ten promyk
gdzies musial zaswiecic...
Klimat mroczny, ale z nadzieją w tle. Nastrojowo
niesamowicie. Space nocą, w deszczu, to urocze mimo
wszystko.
Z rady skorzystam i na spacer się wybiorę a co do
wiersza to świetnie stworzyłeś nastrój jesiennego
spaceru pod osłoną nocy...pięknie:)
spacer samotny nocą w deszcz to romantyczne i
niebezpieczne ale jak tęsknota goni ..no cóż Wiersz
bardzo tajemniczy ale piękny Na tak!