Spotkanie w parku
Wczesnym rankiem ją spotkałam,
przez park biegła,
w mgły spowita.
Zawołałam.
Dokąd Pani, tak o świcie?
Zabrać idę czyjeś życie.
Popatrz Pani, śnieg już sypie,
zima taka piękna.
Daj im jeszcze pożyć,
idą święta.
Słyszysz kolędy już grają.
Słyszę tylko cierpiących,
jak wołają.
I choć w wielkiej trwodze,
doczekać się nie mogą.
Nie zatrzymuj w drodze.
Ja do serca ich przytulę,
tak jak matka, bardzo czule.
Do snu ukołyszę, pocałunkiem
ból wyciszę
i odejdą ze mną w ciszę.
I pobiegła.
Jeszcze za nią zawołałam,
czy coś dla nich zrobić mogę?
Tak, życz szczęścia im na drogę.
Komentarze (77)
Ciekawe słowa i cały wiersz. Pozdrawiam serdecznie :)
Niezwykłe spotkanie i niezwykły opis tego spotkania.
Poczułem, jakbym tam był.
Dużo radości zdrowia i uśmiechu w nowym roku. :):)
Wzruszający:(
Jestem pod wielkim wrażeniem wiersza. Pięknie i bardzo
wzruszająco :) Serdeczności :)
Piękny i bardzo wzruszający .Cieplutko pozdrawiam.
Nietuzinkowy wiersz...bardzo mi się podoba.. wciągnęła
mnie treść.
Dzięki. Pozdrawiam
Podoba mi się.
...może zachoruje i przestanie kosić...pozdrawiam
Witaj :-)
Muszę przyznać, że wiersz zrobił na mnie ogromne
wrażenie. I tu pozwolę sobie za Czarkiem - jak pięknie
można o śmierci.
Pozdrawiam serdecznie :-)
Witaj loka.
Samych pogodnych dni życzę, na ten nowy już 2021.:)
Pozdrawiam serdecznie.:)
Bardzo mi się podoba Twój wiersz:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Zawsze mnie to intrygowało jak pięknie można pisać o
śmierci.
Po tej drugiej stronie szczęście nie jest już
potrzebne
Tylko ta pani nie ma litości i zabiera...pozdrawiam
serdecznie i wszystkiego dobrego na ten rok.
Smutno.
Wszystkiego dobrego :)