Spowiedż
Przeżyłem II Rzeczpospoltą, okupację hitlerowską, PRL, i obserwuję życie w rzekomej demokracji, jednak wiele nie rozumię pojęć w swojej wierze.
Jestem katolikiem z rodu,
nie grzeszyłem bez powodu,
była bieda, nędza, głody,
oto me powody.
Jeśli brakło chleba,
kraść iść byo trzeba,
kląć się też zdarzało
kiedy jeść się chciało.
W tamte czasy do kościoła
nie chodziłem z goła,
zima nie przynisła butów,
lato też surdutów.
U spowiedzi często byłem
chociaż wiele nie grzeszyłem,
mówiąc szczerze
byłem wychowany w dobrej wierze.
Później o spowiedzi zapomniałem
gdyż się Pana Boga bałem,
łgać, przysięgać w Imię P. Boga
i ta sama grzechów droga.
Pomyślałem, szatan zbiera żniwa,
że mnie opętała recydywa.
Teraz jak wynika
spowiedź mam bez pośrednika.
Modlę się, spowiadam,
wprost do P.Boga grzechy składam,
za pokutę daję dobre czyny,
aby zmazać z duszy winy.
Dzisiaj nie pojmuję zgoła,
albo mam na starość fioła,
mienie narodowe znika,
niema grzechu ani spowiednika..
Wals
Komentarze (1)
czasami tak bywa...