Sprawa dla zawodowca!
Dla wszystkich wielbicieli moich wypraw i wierszy ;) pozdrawiam wraz z Łapą
Zaczęło się to w sposób dziwny, jak
zawsze bo kiedy odpoczywałem już drugi
dzień w Kenii bez żadnej misji leżąc na
leżaku i polerując swój łuk. W Nairobi było
cicho i spokojnie. Kiedy to właśnie przed
moją przyczepę kempingową zajechał
wojskowy jeep i wysiadł z niego sam
umundurowany murzyn, lecz po insygniach
poznałem, że to generał. Jakiś nowy, bo
Łapa leżąca spokojnie w cieniu pod baobabem
zawarczała niespokojnie i w trzech susach
skoczyła na generała powalając go na
ziemię.
Jak się okazało nowy generał sił owego
kraju o mało się nie popłakał ze strachu,
gdy dzielna jaguarzyca przygniotła go
łapami do spalonej słońcem ziemi z potężnym
rykiem.
Mundurowy oznajmił, że przysłali go
koledzy na wyższych stanowiskach, aby mnie
poprosił o pomoc w sprawie nie cierpiącej
zwłoki. Mianowicie w trzypiętrowym domu na
uboczu miasta zabunkrowali się islamscy
terroryści i żądają by w ciągu 12-stu
godzin cała Kenia zaatakowała z nimi USA i
Polskę, jeśli tego nie zrobią to wysadzą
cale miasto i pół kontynentu potem. –
Mówcie co chcecie ale to naprawdę robota
dla zawodowców w stylu Strażnik Texas-u i
James Bond do spółki z Rambo.
Ale trudno, bierze się każdą misję -
zwłaszcza w kryzysie.
Generał na końcu wspomniał mi, że mają
zakładników, a konkretnie zakładniczki.
Dopiero gdy go nacisnąłem to się przyznał,
że chodzi o jego córki. Gość wygląda na
góra cztery dychy a mówi, że jego córki są
przed trzydziestką. Mało tego ich matką
jest Polka.
Natychmiast zabrałem się do sprawy jak
zawodowiec zabierając torbę z
medykamentami, zakładając Łapie jej złotą
obrożę i zabierając łuk i kołczan.
Helikopterem zostałem zabrany najpierw do
bazy, następnie helikopter zawisł nad domem
- był bardzo cichy, bo najnowszej
generacji. Zostałem opuszczony na linie jak
komandos lądując bezszelestnie na dachu.
Dzielna Łapa wyskoczyła z helikoptera,
który był ponad 30-dzieści metrów nad
ziemią i wylądowała zgrabnym kocim susem
obok mnie. Nie ma co się martwić, przecież
jaguar jak wszystkie koty spada na cztery
łapy.
Zakradłem się na niższe piętro i zrazu
zobaczyłem uzbrojony i zamaskowany magiczny
oddział Zenka Taliba. Napiąłem łuk i
wystrzeliłem szybciej od oka, chyba ze
strachu przyszło mi to tak szybko - jednemu
przeszyło łydkę i upadł. Ja przylgnąłem do
ziemi i poczekałem na chwilę kiedy będą
mieli rozproszoną uwagę. Nastąpiła.
Kucając wystrzeliłem jedną strzałę celując
w kolano drugiego Taliba. To naprawdę
sprawa dla zawodowca. - Kolano się
rozprysło od wzmocnionego grotu bełtu.
Jeden mnie przyuważył i zamiast strzelić
podbieg w moim kierunku aby się upewnić. -
Cymbał jeden, nie wiedział, że zmierza
prosto w paszczę jaguarzycy Łapy. Łapa
sprawnym i wyuczonym skokiem złamała mu
kark lądując na nim.
Jego kompan, nim zdążyłem w niego
wystrzelić posłał serię z broni maszynowej
prosto we mnie. Kule poorały mój
brzuch...
Upadłem, ale mina taliba była warta miliony
kiedy korzystając z okazji, że talib się
śmieję ja powstałem. Zrywając z siebie
wzmocnioną kamizelkę kuloodporną i glocka,
którego miałem w bucie posyłając mu dwie
kule w klejnoty.
To dopiero połowa sukcesu, trzeba teraz
rozbroić mechanizm mający wysadzić Nairobię
i pół czarnego kontynentu. Zakładniczki
młode mulatki w szarych topach były
przywiązane do mechanizmu.
- Co oni sobie myślą, że ja jestem jakiś
McGeiwer lub Herkules? - mruknąłem
wściekle.
Spocony ze strachu, a nawet chyba gorzej,
myślałem, ostrożnie podszedłszy do wielkiej
torpedo podobnego ładunku zabrałem się za
oględziny całego mechanizmu i czasomierza
pokazującego dwie minuty. To naprawdę
sprawa dla zawodowca...
Udało się po minucie wojskowym nożem
otworzyć wieko mechanizmu. Następnie,
spoglądając nerwowo na zegar i licząc razem
z nim, nie mając pojęcia jak rozbroić taki
wielki ładunek. Musiałem podjąć decyzję i
to zaraz, który kabelek przeciąć.
Zaryzykowałem przecinając ten w kolorze
nadziei i...
Odliczanie stanęło na 00.01. Odwiązałem
dziewczyny które, sprawdziły Taliba
leżącego z przestrzelonymi klejnotami. Lewo
się kmiotek uratował przed wykrwawieniem,
tak mówił potem lekarz wojskowy, który wraz
z ekipą ratowniczą i wojskiem wpadli jak na
misję - pff... chyba posprzątać.
- Jest pan prawdziwym zawodowcem -
powiedział sierżant z uśmiechem ściskając
mnie za ramię. Łapa spojrzała krzywo na
niego jakby rozumiała.
- Ona też - dodał szybko.
(śmiech).
W jednej chwili sceneria się zmieniła,
byłem w domu na fotelu i patrzyłem w ekran
telewizora na program Eli Jaworowicz Sprawa
dla reportera. Zgasiłem odbiornik i
pobiegłem jak szalony do komputera by
wiecie co zrobić.
Dziękuję za lekturę, zostawcie po sobie
głosik i komentarz bo to dla mnie motywacja
by pisać dalej i lepiej.
"NIE REZYGNUJCIE Z MARZEŃ
to, że coś nie dzieje się właśnie teraz,
wcale nie znaczy, że już nigdy nie
nastąpi".
Pozdrawiam was serdecznie ;)
Tomek
All rights reserved
Dziękuję za to, że jesteście i czytacie moje relacje z wypraw. Dziękuję za każdy komentarz, każdy głos i każdą uwagę i cenną radę ;) pozdrawiam serdecznie.
Komentarze (30)
Faktycznie Tomku, że stałeś się McGevierem przez
chwilę:))
Twoja wyobraźnia jest jak ocean.
Pozdrawiam serdecznie;)
Tomku, zachowałeś się jak patriota ratując mulatki i
oczywiście Polskę. Nie zabiłeś przy tym nikogo. No, że
zrobiła to Łapa nie można jej tego wziąść za złe.
Z pewnością dostaniesz wysokie odznaczenie państwowe.
Daj mi znać, kiedy będzie ta uroczystość, to przyjadę
z gratulacjami.
Ucałowania dla Łapy.
Czytałeś może mój wiersz o miłości? Jak nie, to
zapraszam serdecznie. :)
Znów fantastyczna przygoda:) pozdrawiam ciebie i Lape
:*)
Pozdrów Łapę:)
Miłego dnia.
fantastyczna rewelka+:) pozdrawiam ser(evok)decznie
Pięknie napisane.
:-)) Fajny sen. :-)
Z ogromną przyjemnością przeczytałam :-) pozdrawiam
serdecznie :-)
(:
Super wyobraźnia, z przyjemnością czytam :)
O jak dobrze, że jest bardzo mało takich poeto pisarzy
jak Ty. Ile to trzeba się naczytać. Całe szczęście, że
masz talent i wyobrażnię , której można tylko
zazdrościć. Fajnie się czyta.
Pozdrawiam...
świetnie się czyta Twoją fantastykę. Już tęskniłam za
nowymi przygodami.
Dawno nie było Twych przygód, miło, że znów jest nowa.
serdeczności, miłych przygód.
tym mnie rozbroiłeś -
Spocony ze strachu, a nawet chyba gorzej,
:):):)
masz niesamowitą wyobraźnię tego nie można Ci odmówić
Fajnie się czyta Pozdrawiam serdecznie:))