W środku już nie-ja...
Pomiędzy nocą a dniem,
labiryntem złudzeń a krainą snów,
iskrzą ślady pocałunków.
W miejscach,
gdzie gęstniejącym pożądaniem
płonie nerwowość oczekiwania,
zapowiedzią rozkoszy kurczy się przestrzeń.
Rozsmakowuję się
w muśnięciach linii papilarnych
wyrzeźbiających kształt piersi,
ubieram w pożądanie koniuszek języka.
Poza granicą dotyku
poznaję wieczność nienasycenia,
półcienie szeptów, bezprawie grawitacji.
Rozkołysaną ciszę zamykam w ramionach.
Wchłaniając miłość
- dotykam dachów piekła.
Z każdym dniem coraz więcej Ciebie we mnie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.