stan a
Biegnie ulicą
omijając
śnieg i deszcz
Biegnie jak obłąkana
do swego
ogrodu ciszy
aby zobaczyć
czy jej
wypielęgnowane kwiaty
nie zamieniły się
w czarną plamę
Jest pijana
Krzyczy
Pozwólcie mi zjeść
samotność
w milczeniu
Przyjąć swój wielki smutek
w spokoju
w morzu wódki
Szuka obok siebie
nagiego ciała
które
nie istnieje
i nigdy nie istniało
Ma dosyć
szeleszczącej pościeli
łóżek skrzypiących
Obnażonych rąk
zatraconych w sobie
Ludzi
bez nazwisk
numerów wynajętych
pokoi
Jest pijana
Płacze i mówi
Niepotrzebnie
stałeś na tej leśnej
drodze
Niepotrzebnie całowałeś
poprzez liście brzozy
Niepotrzebnie
obiecałeś
że oczy pełne rozpaczy
zapełnią się
rozkoszą
Biegnie ulicą
omijając śnieg i deszcz
Biegnie szukając
swego ogrodu
zbudowanego z piramidy
pustych butelek
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.