W starej kotłowni
W starej kotłowni od dawna nieczynnej
Gdzie czarne sadze błyszczą pod sufitem
Snuje się nieraz duch roboty znojnej
Co oknem dziurawym umyka przed świtem
To jest duch tych ludzi co tu pracowali
W trudzie, dymie nieraz w tej szarej
piwnicy
Mieli swe problemy, nadzieję, kochali
Krawcowe bądź kucharki, blondynki z suwnicy
Duch jest bardzo lekki, dostrzec go to
sztuka
Snuje się wolno wśród rur dwucalowych
Ruszy manometrem lub w zawór postuka
Zrzuci trochę kurzu z ścian ciemnych,
surowych
Pokrywa do kotła cała porudziała
Ruszt ruchomy tęskni za drobniutkim węglem
I jasna cegła szamotowa nieraz już
zmurszała
I tynk wapienny co odpada za żelaznym
stęplem
Pusta futryna zaprasza na sąsiednią
szatnię
Gdzie brązowe szafki palacze swe mieli
A lampy elektryczne zniszczone już
znacznie
Nikogo nie oświetlą przy nocnej kąpieli
Niech ten duch tajemny roboty i trudów
Szepnie do ucha młodemu co życie
poplątał
By zrezygnował z wódki, zielska, nudów
I życie swoje mętne powoli posprzątał
Grudzień. 2007r.
Komentarze (5)
Bardzo intrygujący wiersz, obrazowy i oddający
atmosferę miejsca. Doprowadził do puenty z którą nie
sposób się nie zgodzić.
takie stare zmurszałe mury mają swój niepowtarzalny
klimat.
W swoim wierszu bardzo dobrze oddałeś klimat tego
miejsca.
Pozdrawiam
Bardzo plastyczny wiersz z niepowtarzalnym klimatem :)
Wiersz powstał po mojej wizycie w nieczynnej kotłowni
szpitala im .Stefana Żeromskiego w Krakowie N.H.
Wcześniej byłem w tej kotłowni może w roku 1986- 1988.