Starucha
podzieli z parapetem wyschnięte resztki zanim wychyli z okna kaprawą kontemplację nudy rozgarnie drobinki wyrzucone z chlebaka okruchy zwabione ruchem skrzynki ptaki rychło przyfruną zatrzepoczą połamanymi blaszkami piór fluidy między zmierzwionymi kłakami powieją siwym łojotokiem z resztek bochenka uturla kulki naniza na dratwę z topową szpicą paciorki po dziesięć z przerwami na wytchnienie pozwolą monotonnie przebierać skostniałymi paluchami klepać zdrowaśki w niekończącej się prośbie o tą co wciąż jeszcze nie przyszła
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.