Stratus
(Z cyklu: Chmury)
Niekończąca się szarawa biel. Rozsadza mój
mózg
jednostajny szum.
I nie wiem, czy to za sprawą padającego
deszczu,
czy toczącej nieustannie moje ciało
gorączki.
Cisza tak wielka,
że słychać jej wewnętrzny przepływ,
ale taki, jaki można dosłyszeć jedynie w
mgłach zastygłych,
gdzieś pomiędzy jedną
a drugą mikroskopijną kroplą – rozprysłą
na twarzy.
Wilgotne liście ostrzą się na krawędziach,
mienią się widziane pod różnymi kątami
płaszczyzny.
Przechylam głowę, zadziwiony poblaskiem
szalejącego we mnie czasu,
w którym wciąż nacierają ni stąd, ni
stamtąd, ciskane nie wiadomo, przez kogo
świetliste atomy.
(Włodzimierz Zastawniak)
https://robertcarty.bandcamp.com/track/stratus
Komentarze (6)
cy nie jesteś meteopatą żona na zmianę pogody ma
straszne migreny też gada o szumach i ćmieniu w oczach
nie ma leku prócz przeciw bólowych i to mogą być
efekty
Nostalgoczne obrazy, w ktore Peel, jest wkompomowany.
Lubie czytac Twoje wiersze, czekam, na cos
cieplejszego, mamy przeciez lato. Pozytywnej energi,
serdecznie pozdrawiam, Arsis.:)
Masz wręcz kosmiczną wyobraźnię... i wiedzę.
Na "moim" niebie właśnie stratusy się zbierają...
Pozdrawiam :)
Chmury są piękne, niosą nam zmiany,
jak Dyzio marzysz gdzieś zapłakany.
zasłuchanyś w siebie
Mega ciekawy wiersz, pozdrawiam serdecznie :)