Strażniczka
gdyby to drzewo miało umrzeć
ona umrze z nim
pamięta je od ziarna
które upuścił ptak
wiedziona instyktem matki
ostrożnie wdeptała je w ziemię
pamięta radość z pierwszego liścia
wiatr się uśmiechał
leniwie prężył czas
chroniła młode pędy matczynym
spojrzeniem
gdy brakło wody
podlewała je potem i łzami
i gdy ona coraz bardziej chyliła się ku
ziemi
drzewo było z każdym dniem bliżej nieba
użyczało liści zgłodniałym żyrafom
w jego konarach odpoczywały lwy
ptaki nabierały sił przed dalszym lotem
nawet kiedy wojna raniła czas
cięła ziemię wokół krwawymi bruzdami
ona przetrwała
zzieleniały jej włosy
kora skóry brązowa jak topinambur
chroniła przed wrogim spojrzeniem
na zawsze zrosła się z tym drzewem
w jej żyłach płyną jego soki
u jego boku
wrosła stuletnim korzeniem
w nieprzyjazny grunt
została gdy wszyscy dawno odeszli
powiedziała mi że szuka dziedziczki
chciałam zostać
ale drzewo mnie nie chciało
Komentarze (10)
piękny przejmujący opis - witaj na Beju
Niesamowity wiersz... do zatrzymania i powracania do
niego. Pozdrawiam
Całe szczęście ,że montibus oddał już spowrotem Twój
wiersz ;-) Miałam przyjemność go przeczytać ;-)
Pozdrawiam.
Niezwykle interesująca refleksja o
przemijaniu...pozdrawiam :)
Witaj
Ten uczuciowy i świetnie napisany wiersz zabiorę ze
sobą.
Serdecznie pozdrawiam.
Obrazowo ujęty temat oprawiony w poetyckiej formie.
Wiersz skłania do refleksji.
Pozdrawiam
Marek
obrazowo i refleksyjnie.
Wspaniały wiersz.
Pozdrawiam z podziwem.
Za naszym domem rodzinnym rośnie bardzo stara sosna,
ogromna i w osobliwym kształcie - z daleka wygląda jak
bonzai - niejedno widziała, gdy czytałam ten wiersz,
miałam ją przed oczami - a wiersz? Podzielam zdanie
Sławomira :)
Lał. Niezwykle oryginalny pomysł błyskotliwie
zrealizowany. Znakomite środki artystyczne.