Strażnik Weny
- Nie przejdziesz - rzekł strażnik do
poety.
- Ależ wpuść mnie tylko na chwilę,
wezmę kilka pomysłów, metafor, napiszę
co swoje i już mnie nie ma.
- Nie wpuszczę - padła odpowiedź.
- To ja poczekam. Pewnikiem, kiedyś tam
śpisz,
masz jakieś przerwy na kawę lub papierosa.
Wtedy wejdę -
powiedział poeta mrugając przy tym znacząco
okiem.
- Nie mam przerw, jestem mechanicznym
strażnikiem.
- Hmmm. No to poczekam na przegląd
techniczny -
rzekł już bez przymrużania.
- Mam zmiennika - sucho odparł strażnik.
"Cholera" - pomyślał poeta i tak zrobił.
Zaklął.
"Może by tak staropolskim zwyczajem...?"
- Słuchaj strażniku, mam tu kilka niezłych
tekstów.
Rymowanki o miłości, parę fraszek,
limeryków,
dwa sonety i sporo białych. Weź je
sobie,
a w zamian daj choć dziesięć minut z
nią.
Bardzo, b a r d z o ich potrzebuję.
- Nie czytam poezji, jestem tylko
strażnikiem -
odpowiedź była stanowcza i irytująco
spokojna.
- Ale powiedz dlaczego?! Co jest
powodem,
że tak uparcie nie chcesz mnie wpuścić?!
-
wykrzyknął już wyraźnie zdenerwowany
poeta.
- Nie posiadasz kwalifikacji.
- Nie skończyłeś odpowiednich szkół.
- Nie należysz do żadnych stowarzyszeń.
- Nie jesteś wydawany.
Wyliczanka mechanicznego była
porażająca.
Brzmiała jak wyrok. Zrozumiał, że nic już
nie wskóra.
Ba! Zaczął rozumieć także, iż cały tekst do
tej pory napisany
jest nic nie warty, bo nazywał siebie w nim
"Poetą".
A jego tu obecność jest jednym wielkim
nieporozumieniem.
Ze spuszczoną głową
odszedł.
Tymczasem ona właśnie wyszła
na zakupy do supermarketu.
Złapał ją w kolejce, na mięsnym.
Odprowadziła go do domu,
wypili razem kawę.
Żuławka Sztumska - maj 2009
Komentarze (20)
Poeta musi całe życie walczyć z przeciwnościami losu i
z weną...nie zawsze wygrywa...pozdrawiam serdecznie,
miłego świętowania
Bardzo oryginalnie podany temat,
świetny zapis!
Pozdrawiam.
Ot życie poety, smutne i niedocenione.
Wojciechu a więc się udało Wena wyszła na zakupy
Pozdrawiam serdecznie:))
Cześć Poeto :P