Strugałem im grzbiety i garby
Pojechałem, kupiłem
przywlokłem do chaty
Piękna będzie dla mnie zima
w witaminy przebogaty
Kupiłem warzyw pełne torby, cześć w
walizkach
leżały na podłodze, teraz w miskach
Stałem nad nimi i strugałem im grzbiety i
garby
obcinałem łepki, krzyczały z bólu nie na
żarty
Radość i krzyki wszelakie w różnych
językach
Gdy kąpiel brały u kranu strumyka
Cebula płakała, nic innego nie potrafi
marchew – czy karoten zawsze czerwona
ogórki oślizłe, krzyczały szlag nas
trafi
razem z czerwonymi, nasza flaga zielona
Przekomarzały się pluskając pod wody
strugą
Do tarcia na tarce, wybierałem co drugą
Już wszystkie starte na miazgę brzuchami do
góry
Wielkie miski pełne, z nich powstały
jarzynowe wióry
Jutro rano wysyłam wiersz, mało poemat
o tym co dziś, ale to na jutro już nowy
temat
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (5)
Bardzo nietuzinkowo spersonifikowane te wygibasy z
warzywami, pozdrawiam.
proszę, czyli należysz do bractwa jesiennych
robotników, ja tylko z żoną zbieram i pomagam, nie
ogarniam całości procesu przetwarzania witamin w
stanie surowym na łatwiej przyswajalny, ale jest to mi
bliskie :) Pozdrawiam
Witaj Bolesławie
Dowcipnie i z humorem o zimowych warzywnych zapasach.
Przesyłam serdeczności.
Tadeusz
No po cebuli to się płacze, nawet gdy się nie chce.
Fajne.
pewnie pójdą do słoików. Smacznego!