Strumyk
Wędrowałem kiedyś pięknymi górskimi
ścieżkami.
Widziałem niewinne strumyki płynące
wzniesieniami i dolinami.
Majestatycznie i spokojnie przemierzały
leśne krajobrazy.
Żłobiąc w piękne kształty kamienie i
głazy.
Wiosenne słońce kolorowymi kwiatami
ubarwiło brzegi.
Wydawać by się mogło, że kwiaty zakryją
dopiero zimowe śniegi.
Jestem szczęśliwy, dlaczego rękoma próbuję
zmieniać bieg strumyka.
Nie warto, woda omija ręce i przez palce
mi umyka.
Za tydzień mały strumyk, stał się bardzo
duży.
Niewinna woda nabrała siły, która niszczy i
burzy.
Wyrwane kwiaty, przemieszczone kamienie i
głazy.
Mam pretensję do strumyka, że zniszczył te
obrazy.
Strumyk mi odpowiedział:” To nie moja
wina.
To z wysokich chmur przyszła deszczu
lawina”.
Uniosłem swój wzrok z wyrzutem na ciemne
obłoki.
Zastanowiłem się, czy nie zbyt szybko
feruję wyroki.
Szukanie winnych, gdy coś nie tak w naszym
życiu płynie.
Przykre, lecz z takiego postępowania natura
ludzka słynie
Czasem jest inaczej niż byśmy tego
chcieli.
Świat nie istnieje wyłącznie w kolorze
czerni i bieli.
.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.