Strzępek papieru
Umiera we mnie to, w co wierzyłam.
Wszystko staje się jednolitą masą,
a wśród niej ja.
Nie mogę patrzeć na świat,
zakładam czarne okulary.
Z wzrokiem opuszczonym przemierzam
ulice,
nie chcę znać nikogo,
nie chcę by znów mnie ktoś ranił.
Słowo przyjaźń straciło znaczenie,
okazało się złudzeniem,
choć tak wiele poświęciłam.
Jestem niepotrzebnym strzępkiem papieru,
który wala się po ulicy, bo ktoś go już
przeczytał
i nie miał ochoty zatrzymać.
Litery rozmazał deszcz,
samochód zostawił odcisk opony.
Niedługo dzieci wezmą do ręki zapałki
i podpalą moją ostatnią nadzieję.
Gdy zniknę, pył unosił się będzie w
powietrzu,
drażniąc przechodniów po burzy.
Komentarze (1)
Smutny ale przepiękny.Sama nie raz tak się
czułam.Pozdrawiam.