Światło
Nie zawsze ciemność jest zła...
Rano przedziera się przez moje powieki,
Chce się dostać do środka, wejść we mnie
I trwać wewnątrz.
Ale nie pozwalam.
Zamykam oczy i nadal trwam w moim
świecie
Świecie ciemności, gdzie nie dochodzi
śwaitło
Jest mi w nim dobrze,
Niczego się nie boję
Mam Ciebie obok,
To własnie dla Ciebie stałam się nią,
Stalam się istotą ciemności,
Która żyje w Tobie,
To dzieki Tobie jest mi dobrze,
Dobrze z Tobą w naszym świecie,
Świecie ciemności, w którym istniejemy
tylko my.
Razem spacerujemy po czarnych kraterach,
Wsród czarnych drzew i czarnych
zwierząt.
Lecz nagle słyszę intensywny dźwięk.
Zrywam sie i biegne,
Biegne coraz szybciej i szybciej w stronę
światła.
Światło mnie otacza, nie ma nic poza
nim.
Wtedy otwieram oczy i nie ma Ciebie,
Nie ma naszego świata ciemności.
Wszystko zniknęło...
Widze tylko kościół za oknem
I wiem, że to znowu tylko sen,
Sen, który jest moim pragnieniem,
Który i tak się nigdy nie spełni.
I każdego wieczoru zasypiam
Z nadzieją, że znowu będziemy sami przez
moment
I zatracimy się w sobie.
A każdego ranka budzę się jak najdłuzej,
By najdłużej być z Tobą...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.