Świstaki
...dzieci otwierajcie szeroko oczka by dostrzegac cuda natury...
Tam... na tle szarej skały
przycupnął zwierzak mały.
Uważnie na boki zerka.
Szarobrunatny kolor futerka
takie ukrycie mu stwarza,
że trudno dostrzec spryciarza.
Na tylnych łapkach siedzi,
oczkami teren śledzi.
Wszystkiemu się przypatruje.
On tu dzisiaj stróżuje.
Musi dostrzec zagrożenie
i dac swoim ostrzeżenie.
A pod skałami...w trawie,
rodzinka cała prawie
kręci się między krzaczkami.
Kopią ziemię pazurkami.
Poszukują pożywienia,
czegoś smacznego do jedzenia.
Gdy podkopią już krzaczek,
często znajdą przysmaczek.
Cóż za frajda to dla stworzonek
gdy w łapkach mają korzonek.
Pionowo z nim przysiadają
i zwinnie go obgryzają.
Wtem...świst ciszę przerywa.
Ktoś do czujności wzywa.
Bezpieczeństwo na oku mając,
to tata świsty wydając,
wysyła rodzince znaki...
...UWAGA moje świstaki!!!
Posiłek trwał ledwie chwile.
Przysmaków tutaj tyle.
Choc maluchy apatyt dziś miały,
i chociaż grzebac jeszcze by chciały,
bowiem pustki mają w brzuchu...
zamarły wszystkie w bezruchu.
Jeśli ojciec znak daje,
każdy na bacznośc staje.
Tata dwa razy znów świsnął.
To znak jakby piorun błysnął.
Więc pomimo kwaśnej miny
kryją się wszystkie w szczeliny.

A.P.


Komentarze (1)
uwielbiam takie wiersze dla dzieci , bo uwielbiam
dzieci...najbardziej doborowe towarzystwo, w jakim sie
znalazłam