Syzyf
Nim zdołasz zwalczyć we mnie cienie
ponure
Problemy moje niczym syzyfowa praca nie
pozwolą wejść na górę.
Za każdym razem spadam pogrążam się od
nowa
Słońce za horyzont się przede mną chowa.
Nowy dzień i nowe możliwości
Staram się podążać prosto by zaznać swej
wolności.
Błędy zostawić w marnym życia dole
Do przodu z głową iść przed siebie chyba
jednak wolę.
Ale co tam dziura znowu do niej wpadam
Znów jak Syzyf na samiutkie dno ponownie
spadam.
I tak w kółko raz za razem czas ucieka
razem z głazem...
W życiu zegar się nie zatrzymuje
Zostaje ze mną tylko ten co do mnie coś
naprawdę czuje.
Czuje jednak że powoli już zostaje sama
Taka moja życia dola wciąż przegrana
Zacznę swoją walkę znów z samiutkiego rana.
Komentarze (7)
Samo życie, nie zawsze jest różowa.
Ładnie.
Pozdrawiam
Determinacja jest, a to najważniejsze.(przede mną)
Codziennie, od nowa bierzemy na plecy ten nam
przypisany kamień i niesiemy go w górę.
Ciekawy wiersz.
Pozdrawiam
Takie życie...raz na wozie, raz pod wozem...ale nigdy
nie należy się poddawać, błędy się zdarzają i zawsze
można je naprawić :) Pozdrawiam
Wiersz zawiera jasne przesłanie i byłby do
zaakceptowania, gdyby nie błąd ortograficzny oraz
brakujące ogonki przy typowo polskich literach.
Mianowicie „przedemną” pisze się rozdzielnie.
Pozdrawiam. :)
Zachwyca pięknie napisane