szarością otulona
szarością otulona
na brzeg wyrzucona
szaleńczym spojrzeniem zaglądam w cień
Twojej duszy
by Twój lęk i krzyk zdołać zagłuszyć
przedzieram się wtulając w Twe serce
zaklinam zło jako świata mordercę
zewsząd słyszę niemy głos
i przestaję wierzyć w swój szczęśliwy
los
chłonę każdy pusty dźwięk
z zewnątrz Ciebie dosięga mnie prawdziwy
jęk
opętana, zła, szczęśliwa –
taka teraz jest ta miłość mściwa
świat ten pełen jest już pusty
wciąż narzeka nie mogąc znaleźć ukojenia i
rozpusty
każdy kłamie, rani i pożera
a niewinna twarz z litości i rozpaczy
umiera
chwyć mą rękę póki czas
nim opadnie na nas śmierci głaz
spójrz z litością i rozpaczą ten ostatni
raz
bo opada na nas czarny kamień –
śmierci głaz
może kiedyś dowiem się dlaczego...

Silence...

Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.