Szatan
W swej czarnej odchłani
Ma ogromną pieczarę
Przepełnioną złem
I bezkresnym smutkiem
Nie ma przyjaciół
Jest jedynie złowrogim kusicielem
Nieocenionym w swym okrucienstwie
Które jest jego odbiciem w lustrze
Sprowadza ludzi na drogę
Porośniętą chwastami
Zamienia ich życie w bezsens
Przegraną talię kart
A oni nie widząc tego
Biegają na bosych stopach
Po problemach życia
Porzucając wyrzuty sumienia
Zdeptują słowa i przykazania
W Biblii zapisane
Które kiedyś były
Ich najcenniejszym sacrum
A gdy umierają
Szatan zdejmuje im
Różowe okulary obłudy z oczu
I ukazuje ich prawdziwe życie
A później zabiera ich dusze
Daleko, jeszcze dalej
Do najstaszniejszych czeluści
Piekła bezkresnego...
Warto było mu ulec?

ala.wieści

Komentarze (1)
"Do najstaszniejszych czeluści" masz tu literówkę. A
tak po za tym to wiersz kapitalny. Pozdrawiam :)