SZUJE NA BIAŁYCH KONIACH
Kocham tak beznadziejnie
Za nic i bez powodu
Topię się idiotycznie
Jak w whisky kostka lodu
Żeby chociaż przystojny
Miły on był czy coś
A to taki zwyczajny
Po prostu zwykły gość
Ja nie wiem gdzie ci rycerze
Na białych koniach szuje
Uciekli teraz z mych marzeń
Jak ja ich potrzebuję
Zabrali mi tyle myśli
Żądam kolaboracji
To może się odkocham
Nim domarzymy kolacji
A jeśli nawet nie
To na zdrowie nam wyjdzie
Oni zmęczą swe konie
A mnie może miłość przejdzie
Komentarze (7)
Niech tam sobie białe konie odchodzą jak zima w każdym
roku, ale miłość zatrzymaj
bo one wrócą jak w kalendarzu, albo jak moje sarenki,
które w białą zimę wracają pod moje okno za karmą i
zatrzymuję ich na stałe aparatem foto i kamerą bo ich
kocham. Zajrzyj na stronę www.bisbolek.republika.pl
gdzie malarstwo i zdjęcia. Pozdrawiam
;-) a ja odbieram wiersz jako całkiem fajną satyrę :-)
Życie niezbyt często realizuje nasze marzenia... ma
dla nas własny scenariusz... ale może ten "zwykły
gość" okaże się księciem z Twojej bajki? ...tego Ci
życzę!
Szara codzienność zdominuje niejedno marzenie, ale
nic nie trwa wiecznie, ani smutek, ani radość i to
pozwala na optymizm.
witaj bardzo ładny /kabaretowy / jak mówi Janusz
wiersz. a prywatnie pięknie o miłości .pozdrawiam.
Koniom zmęczenie nie zaszkodzi, ale miłość niech nie
przechodzi! Pozdrawiam!
Powiało rutyną życia troszeczkę i tęsknotą do marzeń
oraz pst iskierka zgasła; ciekawy wiersz.