Tak to z kotami sobie żyjemy
Kot jest zwierzęciem,
proszę mi wierzyć,
co, zamiast chodzić ,
to sobie leży.
Na parapecie,
tam słońce świeci.
Grzeje przez szybę,
swój koci grzbiecik.
Potem karmienie,
takie jak z rana.
Ważne że karma,
jest mu podana.
I znowu leży,
zamiast chcieć chodzić.
Proszę mi wierzyć,
to mu nie szkodzi.
Choć się nie rusza,
tam i z powrotem.
To wciąż jest dla nas,
zwyczajnym kotem.
A jak zdobędzie,
już zaufanie.
To się położy ,
nam na posłanie.
Trochę pomruczy,
zacznie coś smęcić.
By do pościeli,
naszej się wkręcić.
I jak odmówić,
takiemu draniu.
Robimy miejsce,
na swym posłaniu.
On zaśnie z nami,
my z nim zaśniemy.
Tak to z kotami,
sobie żyjemy…
Komentarze (9)
Z przyjemnością przeczytałam.
Dziękuję za uśmiech :)
Opis pasujący jak ulał do mojego kota, ma na imię
Lycyfer.
Pozdrawiam Grandzie z uśmiechem. :)
Przez podobnego kota, który leżał sobie pomiędzy
pelargoniami na parapecie okiennym, to ja - zapatrzona
w wyżej opisany obrazek - zwichnęłam sobie prawy staw
skokowy, który do tej pory, po bez mała 40 latach,
nadal mnie boli ;-)
Serdecznie :)
Zwierzęta dostarczają nam ogromu radości . Pozdrawiam
;-)
Z przyjemnością przeczytałam Twój wiersz. Lubię koty.
Jestem kociarą. Więc daję punkt za wiersz i za to
życie z kotami:)
Pozdrawiam serdecznie :)
Przeuroczy wiersz,
pozdrawiam serdecznie:)
tutaj niech się jeszcze Autor pogimnastykuje =
"I jak odmówić,
takiemu draniu."
----- bo komu = draniowi
to = I jak odmówić,
temu draniowi.
a resztę trzeba sobie dośpiewać i gra.
Przeczytałam z uśmiechem, bo posiadam trzy koty i znam
ich obyczaje :))) Pozdrawiam Tadziu :)
Z wielką przyjemnością przeczytałam, ponieważ mam
takiego kota właśnie :)