Tak umarło dzieciństwo
Na małej blond główce,
Z różowego policzka,
Lśniącego oczka na jego buzi
Spłynęła łza lecz nie taka zwykła.
Łza pełna bólu i wątpliwości.
Nieśmiale schodziła jak gdyby się kryła
Na schodach dziecinnej niewinności.
Czy była zła?
Nie! To nie jej wina!
Brudna w szkarłacie cudzego grzechu,
W przedsionku gniewu i kłótni zrodzona,
Nie mniej niż chłopiec osamotniona.
Dotarła do ust a potem zmarła
Rażona ciosem spod dłoni tatusia.
autor

ZagubionY

Dodano: 2006-08-13 11:37:15
Ten wiersz przeczytano 433 razy
Oddanych głosów: 11
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.