Taka Galilea
Gdzie
Gdzie jest moja Galilea?
Czy w oczach przechodzącej dziewczyny
z rudym warkoczem
Czy w pędzącym czerwonym autobusie?
Jaka lina łączy, filar jej głowy, z głębią
jej pleców
i czemu ten widok, powala mnie na kolana
A może, w tym miejskim autobusie, jest
jakiś inny ja
co kocha mnie za nic
i wie o mnie wszystko
ale nie powie nikomu
Jak wyszukiwałem drobne monety
grzebiąc w podartych zakamarkach
płaszcza
A nie odnalazłem w porę słów:
- Wybacz mi mamo, kocham Cię mamo
Jak zapłakana, piękna gimnazjalistka
w pasażu śródmiejskim została
zasztyletowana
setkami spojrzeń
Czekając na mnie, w białej maturalnej
bluzce
a ja kochałem tylko siebie
Jak potem piłem z butelki wódkę, by móc
ubliżać starym ludziom
bo nie wiedziałem, po co jest starość
Czy to
Czy to jest moja Galilea?
Wierzę
Wierzę, że jego ręka, po niewielkim
wahaniu
dotyka przycisku "na żądanie"
Widzę go, jak wybiega naprzeciw mnie
jego spojrzenie jest jasne i świetliste
a ręce w geście przywitania, rozłożył na
kształt krzyża
Ziemia na chwilę staje, bo choć życie to
ruch
ona też ma prawo do swoich zapatrzeń
I wielka cisza zapada w środku miasta
pośród pędzących samochodów
Bo rodzi się nadzieja, że oto tych dwu
właśnie tutaj
otworzy drzwi i wejdzie do Galilei
Komentarze (12)
Ciekawe rozważania i odniesienie pomiędzy autobusem, a
miejscem narodzin Chrystusa, a także co do ludzkich
zachowań...
Co od przycisku, zawsze można go włączyć, na WŁASNE
ŻĄDANIE...
Dobrego wieczoru życzę, Poecie.
Świetny wiersz, zatrzymał na dłużej.
Bardzo refleksyjny tekst pełen niespełnionych nadziei
w poszukiwaniu sensu życia...pozdrawiam Robercie...
przez chwilę byłam w tym autobusie i miałam czas na
refleksję nad życiem.
dodam jeszcze.
Wiem, że zbulwersowało Ciebie stwierdzenie dot. prof.
Bartoszewskiego- jego pobyt w Auschwitz. Mnie też. Bo
jakże nieprawdziwe i krzywdzące.
Był w obozie i został wypuszczony ze względu na stan
zdrowia.
Nie miał prawa być- miał kominem wyjść?
Auschwitz nie był jeszcze tym czym był potem- porównać
wystarczy daty pobytu Bartoszewskiego.
I trudno się dziwić Mamie- chciała uwolnienia
jedynaka- jej staraniom.
I dzięki za Twoją postawę.
Moja Galilea to Warmia.
Wiem, nudne to, bo ciągle o niej piszę.
Ziemia moich Rodziców, Dziadków, Przodków i moja- tu
się urodziłam, żyję i tu umrę. Tu spocznę- razem z
Mamą.
To zasztyletowanie w autobusie- a może można było temu
zapobiec?
Bo często jest tak, że jak biją to odwracamy wzrok- bo
nie nas, i to nie dotyczy?
A kto nam gwarancję da, że następnym sztyletowanym
nie będziemy my.
Bardzo smutny wiersza. Pozdrawiam
Super wiersz!
A nadzieje ludzie mają różne, im starsi tym więcej
sobie obiecują do poprawy.
Pozdrawiam :)
Zgadzam się z Kornelem. Galilea to był "kraj lat
dziecinnych" Jezusa. A więc mogę jeszcze dodać za
Mickiewiczem "piękny i czysty jak pierwsze kochanie".
I to spotkanie z "innym ja" - jak wynika z tekstu,
lepszym wcieleniem otwiera drogę do tego piękna i
czystości.
Przeniesienie Galilei w ramy autobusu, czyli podróży,
bardzo nowatorskie i oryginalne.
Czytałam kilka razy, by wyłuskać sens przez ten
autobus właśnie.
Bardzo ciekawy wiersz.
Pozdrawiam serdecznie
Do Galilei mieli udać się uczniowie by spotkać się ze
Zmartwychwstałym. Jednocześnie ziemia ta była dla tych
, których ta historia dotyczy, ziemią rodzinną, ziemią
wielu zapamiętanych przeżyć z przeszłości. Udanie się
do Galilei było z jednej strony powrotem , a z drugiej
strony, drogą w nieznane i nowe. Ta twórcza ale i
bolesna sprzeczność zawiera się w symbolice wiersza,
przynajmniej tak to odczytuję. Pozdrawiam.
Dobry tekst!
Głos mój i szacun jest twój!!