Taka miłość i niemiłość
Zjawiła się u schyłku lata
może we wtorek a może w sobotę
nieproszona
nieczekana
draśnięta kolcem życia
przyszła...
może chciała wypić łyk herbaty
wypełnić zapachem macierzanki
puste kieszenie starego palta
pogłaskać kocura...
przyniosła sok z dzikiego bzu
i skrzypce bez strun
kilka łez
parę uśmiechów
jedno westchnienie...
z babiego lata zaplotła warkocze
upiekła placek z jabłkami
i odeszła...
taka miłość i niemiłość
nieproszona
nieczekana
może kiedyś wróci...
Komentarze (6)
Uroczy, pełen romantyzmu wiersz.
I jak tu się chociażby nie zauroczyć.
ale była, i to jest ważne.
Subtelnie, delikatne muśnięcie miłosnych chwil. Super.
Czasem tak bywa.
Ladnie, romantycznie. Z miłością tak już jest nagle
przychodzi potem odchodzi a czasami wraca. Pozdrawiam