Tam gdzie uciec nie mogę
Budzę się. Kolejny dzień się zaczyna.
Znów kłótnia z mamą się rozpoczyna.
Nie zważam na swoje słowa i czyny.
I tak stoimy po wszystkim i milczymy.
Później cały dzień się do siebie nie
odzywamy.
Często po tym widzę łzy u mojej mamy.
Chce ja przeprosić, bo czuje się przez to
słaby.
Ale zaraz mi to przechodzi, bo marze aby
...
Siedzę na pomarańczowej od słońca plaży,
Fale muskają stopy, wiatr czuje na
twarzy.
Taki widok nie jest do opisanie przez
pisarzy,
A żeby to namalować zbraknie malarzy.
To jest piękne. Mój raj, taki mały.
Problemy są daleko. Mój sen, taki
doskonały.
Leże. Moja osoba nikomu już nie szkodzi.
Przerywając mój spokój, kolega po mnie
przychodzi.
I znów jego bajki o życiu wysłuchuje,
Musze, przecież czegoś od niego
potrzebuje.
Kogo on nie zna, kim on nie jest, czego on
nie zrobił ...
I tak cały czas kłamliwym językiem wił.
Jakim on tchórzem jest zaraz mu to
powiem,
Ale gdzie teraz jestem już wiem ...
Siedzę na pomarańczowej od słońca plaży,
Fale muskają stopy, wiatr czuje na
twarzy.
Taki widok nie jest do opisanie przez
pisarzy,
A żeby to namalować zbraknie malarzy.
To jest piękne. Mój raj, taki mały.
Problemy są daleko. Mój sen, taki
doskonały.
Teraz z moja przyjaciółką rozmawiam,
Słuchając jej problemów, nad swoimi się
zastanawiam.
Tyle razy jej pisałem jaka ona jest
wspaniała,
Już teraz wiem że pismem to nie jest
pochwala.
Często pisze ona o swoich w życiu
trudnościach.
Ja nie umiem jej opowiedzieć w jakich ja
żyje ciemnościach.
Czasem chce pogadać o tym co ona mówi,
Ale już mój umysł w jednej myśli się gubi
...
Siedzę na pomarańczowej od słońca plaży,
Fale muskają stopy, wiatr czuje na
twarzy.
Taki widok nie jest do opisanie przez
pisarzy,
A żeby to namalować zbraknie malarzy.
To jest piękne. Mój raj, taki mały.
Problemy są daleko. Mój sen, taki
doskonały.
Jest już późny wieczór na niebie.
Jestem chyba wariatem, bo mowie do
siebie.
Leże w łóżku tłukąc się z własnymi
myślami,
Zgadując co jest nie tak z moimi
wspomnieniami.
Już swoi problem dobrze widzę.
Wiem już że się nienawidzę.
Ale czy mam do nienawiści jakieś powody?
Nie myślę nad tym, dając myślą pełność
swobody ...
Siedzę na pomarańczowej od słońca plaży,
Fale muskają stopy, wiatr czuje na
twarzy.
Taki widok nie jest do opisanie przez
pisarzy,
A żeby to namalować zbraknie malarzy.
To jest piękne. Mój raj, taki mały.
Problemy są daleko. Mój sen, taki
doskonały.
I tak siedzę sam na tej wymarzonej
plaży,
Kilka słów od mamy, kolegi, przyjaciółki mi
się marzy.
Teraz już wiem, że samotność nawet w raju
parzy.
Siedząc tak samotnie wiem że nic się tu nie
wydarzy.
Teraz chce przeprosić tych co kocham,
lubię, doceniam,
Musicie wiedzieć że tylko dla was się
zmieniam.
Będę was bardziej doceniał i słuchał,
obiecuje!
A jeśli nie to wam proponuje ...
Usiądźcie na pomarańczowej od słońca
plaży,
Fale niech muskają wasze stopy, wiatr
poczujcie na twarzy.
Taki widok nie jest do opisanie przez
pisarzy,
A żeby to namalować zbraknie wam
malarzy.
To jest piękne. Nasz raj, taki mały.
Problemy są daleko. Nasz sen, taki
doskonały.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.