Taniec wschodu i zachodu słońca
widziałam krwawy płacz dziurawca
strach mieszkający w uściskach gałęzi
i oczach drżącej sarny
słyszałam Boga lasu
w rozmowie z brzozą śpiewie ptaków
w mowie potoku omywającego kamienie
wkładał sekrety w kieszeń dębu
wiatrem zaplatał warkocze trawom
z księżycem popijał wieczorną rosę
i echem głośno wołał na świat
czm.19.03.2010
Komentarze (5)
Dziękuję za czytanie i komentarze, pozdrawiam
serdecznie.Jasmin76 - masz rację, widzisz człowiek
wierzący myśli o jednym Bogu z dużej litery, źle
zapisałam w notatkach mam z małej.Dzięki.
felka - powinno się kojarzyć wschód i zachód słońca to
całe nasze zycie, również lasu, pozdrawiam.
lekko barwnie i obrazowo....
pomiędzy wschodem a zachodem słońca....brawo...
Zapachniało nocą świętojańską... boga zrobiłabym z
małej litery tym bardziej, że jest to w odniesieniu do
bóstwa lasu (takie robi wrażenie treść). całość na
tak. pozdrawiam
obrazowo...przyrodniczo...ładnie... pozdrawiam...
Anastazjo! wiersz zaciekawił ale tytuł niekojarzący
się z treścią, a może to tylko ja nie potrafię mieć
wyobraźni?