Taniec życia.
Zaprosił do tańca,
zaprosił on-mnie
i w tańcu pokazał,
że żyć się chce...
Że może mieć smak,
zmysłowej zabawy,
tylko trzeba mu dodać
odrobiny fantazji...
Zakręcił mnie w walcu,
jak Anglik - wirował,
i trzymał tak męsko
i nadal bisował.
I w Sambie uległam,
razem ze mną - biodra me,
sexi ruchy, kocie gesty,
już nie były obce. Nie!
I choć Wiedeń tak daleko,
duszą cała byłam w nim,
kiedy krokiem tak austriackim,
kreśliliśmy parkiet ten...
I choć czasu już nie czułam,
skakac przyszło dalej mi,
w Jivie brak kontroli całej
i władzy nad ciałem mym.
Koniec balu. I co dalej?
On mi pięknie podziękował,
w ręke cmok i uśmiech szczery,
potem zniknął. Wyparował...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.