Teatr życia
Wepchnięta w stalowe ramy
Mam imitować dzieło
Lecz ciągle bolą rany
I wiecznie jest za ciemno
Wymalowana stoję
jak clown na swojej arenie
i czekam aż się skończy kolejne
przedstawienie
Znów gram na świata estradzie
Największą ze swoich ról
Melodramaty życia - przeszywający ból.
Po co ten cały kabaret?
Ta scena, światła i ja?
Wciąż w duszy czuję zamęt
i nie wiem kto w niej gra.
Rama jest coraz cięższa
Me skrzydła gniecie czas
A ja odfrunąć pragnę
I... zacząć jeszcze raz...
Komentarze (8)
dziękuję Wam kochani!
poruszający wiersz pozdrawiam
Bardzo się spodobał mojej żonie.
mi też.
Ujął mnie ten wiersz;-)pozdrawiam
Merci @----->------
podpinam się pod komentarz Halinki. Pozdrawiam:)
wzruszajacy wiersz,pozdrawiam serdecznie
Ładny scenariusz Twojej roli, choć dramatyczny. Nie
warto się poddawać. Odfruń i zacznij jeszcze raz.
Pozdrawiam