Teatrzyk absurdalny od litra
Ona:
Pan ponoć tutaj pisze dzieła.
Publika tego nie pojęła
i w czółko palcem... Niedorzeczne.
A miało w fotel wbić koniecznie.
On:
Nikt nie zrozumie promotora
wersów ulotnych jak kamfora,
myśli splątanej jak paragraf,
logiki koła, zgiętej w kwadrat.
Tylko ja umiem siebie czytać
i niepotrzebna mi publika.
Ona:
Rozgryzam orzech, w środku robak...
Ząb mi aż ruszył się z wrażenia,
że nikt robala nie docenia
w tym pańskim opus. Ach, to przykre...
On:
Bo to są wersy przeambitne, cyzelowane
wróblim piórem -
ono ma w nosie sens, kulturę
słowa...
Ona:
Słowo daję,
pan absolutne dyrdymały
podniósł do rangi...
On:
Dźwigam sztangi!
Literatura - ciężka rzecz!
Po niej mózguły weź i lecz!
Ona:
Atleta intelektualny z pana.
Koszula nie wyprasowana,
beret na bakier, szorty w kratę...
Struga pan pięknie demokratę.
On:
Jam anarchista i burzyciel!
Piszę, co chcę, co niepoczytne,
niepoczytalne i niestrawne!
Ona:
Czytałam wczoraj dość uważnie
i przyznam, w nocy spać nie mogłam,
bo pana rymy tłukły w okna:
rym cym, tarara, rym cym, bum!
Co by nie mówić... dziwny szum...
Zatkałam uszy. Nie pomogło.
Nadal waliło dzieło w okno.
On:
Zamilcz! Krytyka wciąż mi zwisa!
Czytaj bez uwag. Czytaj: ciszaa!
Idę konceptu szukać w barku.
Już mam!
Ona:
Cały litr?
On:
No coś ty? Ćwiartkę!
Komentarze (14)
Dzięki bardzo.
Z uśmiechem pozdrawiam :)
Bomba i brawo.
Teatrzyk jak rym cym cym... :)))
Pozdrawiam z dużym podobaniem:)
Czytająca publika czasami się myli. Na tysiąc
piszących okrzykniętych grafomanami znajdzie się 999
grafomanów i jeden Norwid...
I tym Norwidem pociesza się (i usprawiedliwia)
pozostałych 999.
Dobre i jak napisałem u Maćka, pierwszym i
najważniejszym odbiorcą jest jednak ona, życzliwa, ale
krytyczna. Jak tu nie przejdzie - do poprawy.
Pozdrawiam.
:)) Dzięki za okazję do uśmiechów.
Nie miało być "niewyprasowana"?
Miłego dnia Elu:)
Cudowny dialog o kulturze słowa i różnicy w odbiorze.
Rozkosznie mnie rozbawiłaś Eluś.
ślę uśmiechy :):)
Świetny dialog...:)) Pozdrawiam z uśmiechem :)))
na to co "niepoczytne,
niepoczytalne i niestrawne!" konieczna jest ćwiartka.
Przynajmniej.
czytam tak:
Idę konceptu w barku szukać.
Już mam!
Ona:
Cały litr?
On:
Nie ćwiartucha!
:))
Taką krytykę często bez pół litra nie rozbierzesz. Ale
pogodzili się. Pozdrawiam serdecznie Elu.
pozdrawiam rozbawiona
Cymesik!
bo ona chciała zalać robaka
jemu potrzebny tylko koncept
:)