Tego się nie zapomina...
Kocham mych przyjaciół,
których nigdy nie zapomne.
Kocham moje osiedle,
z którym mam tyle wspomnień.
Te zabawy z dzieciństwa,
zwykłe, spontaniczne z naszego
blokowiska.
"Na misia", chowanego, terrorystów,
kraty i ganianego.
Te wszystkie zwykłe chwile,
których zapomnieć się nie da,
te które wracają, przy których każdy się
uśmiecha.
Czasem by się chciało wrócić do tych chwil
dzieciństwa,
czasem z tęsknoty za nimi smutek serce
ściska.
Były chwile wzruszeń i radości,
były też takie, przy których na naszych
twarzach gniew gościł.
Gdyby to wszystko spisać bym mogła,
sama siebie bym przerosła.
Czasem łezka w oku się zakręci,
że już jesteśmy tak duże dzieci.
Że te zabawy nigdy już nie wrócą
i wspomnienia, tych pięknych chwil nam nie
przywrócą.
Na koniec chciałam przesłać pozdrowienia
dla: sałatki, która ciągle nas zadziwia,
Aśki, której pomysłów wciąż przybywa,
Angeli, która dla soni się nie zmieni,
kryśki, który swą gazownie ceni,
konrada, który z misiem ma wspomnienia,
Andrzeja, który czasem troche przegina,
Piotrka i Pawła- dwóch wspaniałych,
wszystkich innych pozostałych,
serka, mięśniaka i raczka, których wprost
kocham,
i "Victorie"- klub sportowy chłopaków, o
którym wspomnieć zapomniałam...
ten wiersz dedykuje wszystkim z bloku 107 :D
Komentarze (1)
Wydaje mi się, że na takie wspomnienia odpowiedniejsze
są blogi niż "serwisy autorów wierszy", jakkolwiek ich
nie pojmować... Nie rozumiem, co taki twór jak ten
mógłby ze sobą nieść - czy ma jakieś przesłanie, poza
tym, że autorka wspomina pewnie nieodległe
dzieciństwo? Nie ma. A w dodatku ubiera to w
częstochowę i infantylne banały... Może lepiej prozą
już pisać, jakieś pamiętniki, wspomnienia spisać
pełnymi zdaniami - może znajdzie amatorów? Bo taka
forma nie przemói do nikogo, poza kolegami z
blokowiska.