Tęsknota...
Kiedyś gdy byłam mała na wieś do rodziny na żniwa jeździłam...lubiłam bardzo ten czas... wieś tak bardzo od miasta się różniła ...
Wczorajszych doznań cień,
uwiódł mnie tęsknotą,
za ciepłem lata
co młodością grzało,
zbóż bujnością,
i wieczorami
pachnacymi sianem.
Powracam do tych dni,
wiedziona nostalgią,
wspomnieniem chwil,
dziciństwa szlakiem.
W dorosłości zakorzeniona,
zgubiłam klucz
do dzieciecej szczerości,
do radości bezpodstawnej,
do przeszłości.
Dziś siano nie pachnie upojnie
tylko grozi alergią,
wieczorem komary
tną niemiłosiernie
a zboża kosi kombajn.
__________________________
A jednak mi żal:
kłosów co głowę pod kosę skłaniały,
dziesiatków co pola malowały,
słowiczych treli co do domu wzywały.
Komentarze (3)
Wiersz urokliwy ja też kocham wieś latem szkoda ż
nie mam już do kogo jechać ale ty przypominasz jak
tam pięknie ,można choć na chwile znowu być w
marzeniach .
O tak dzisiejsza wieś jest inna. Zamiast starej
jabłoni świerki sosny i jałowce rosną koło domów. Domy
już nie takie swojskie, podwórka puste. Wieś straciła
ten osobliwy urok a jednak sentyment pozostał choćby w
sercu.
Wspomnienie za młodością pachnącą sianem i
teraźniejszość, która alergią grozi. Żal za tym, co
nie wróci... Ładnie.