Testament piszemy
Siadając na ławie
jesienią, w raz z liściem
upadają dwie wieże
Podając dłoń
podnosimy miecz
tniemy pustynne ciała
Wkładając koronę
rozkazem staje się
skinienie każde
Drzwi wyważone
tam gdzie kiedyś
nikt nie ważył się wejść
Wieże obalone
rzeki krwi, łzy
i zagubienie
I tak idziemy życiem
widząc tłum
kontrakt faustowski
z nim podpisujemy
Los stawia
werterowski
lub
karoliński
wyrok
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.