To!
To ohydna orgia bez smaku,
zaklęta w błędny krąg rozpusta;
zaspokajanie ciążących braków,
konsumpcja bezsensowna i pusta.
To kotłowisko ciał rozpalonych gorączką,
przyspieszone oddechy, rozchylone usta.
Chęć by pomóc sobie drugą rączką,
byle szybciej i więcej, byle do końca nie
ustać.
To wykrzywione w wyrazie zacięcia,
w grymasie szczęścia twarze;
zawody tych, co potrafią najostrzej,
spełnienie masochistycznych marzeń.
To słodko-kwaśny pocałunek na ustach
gdy potężny ogień pali trzewia.
To niewrażliwa orgia smaku, bezdenna i
pusta,
więc Boże: zamknij jej zarzewia!
W indyjskich restauracjach namiętność
zbiera żniwa:
rozwiązłość się rozkrzewia.
(Portsmouth 05.07)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.