To cudowna wina butelki tego...
Nieśmiałość jest największym grzechem przeciw miłości...
Nieśmiałe spojrzenia do mnie rzucasz,
nieśmiałe uśmiechy Ci puszczam…
Ta nieśmiałość jak magnes przyciąga nas
Napijmy się za nią, już czas…
Najpierw ja, potem Ty
słodkie wino na nieśmiałość będziemy
pić,
aż opuści nas na dobre i zaczniemy żyć!
Dlatego daj mi pić i sam je pij!
Pij do dna! Spijaj wino z mych ust
i tą kropelkę co spłynęła na
biust…
Wino zabarwione krwią pożądania
spijaj ze mnie aż do rana!
Dotykaj mnie swoja silna dłonią,
aż oczy z rozkoszy łzy uronią!
Gwałć mnie swym wzrokiem namiętnym,
kochaj mocno ciałem sekretnym!
Pieść i tul Kochany,
tu i teraz właśnie mnie oddany…
Pozwól, niech Twe ciało opalone
w namiętności ze mną spłonie!
Zatop się w mych udach,
a wykrzyczę ci modlitwę o rozkoszy
cudach!
Rozerwij łańcuch mojej cnoty,
Ty pierwszy dotarłeś do tej groty!
Ty pierwszy kosztujesz mego ciała,
Tobie pierwszemu oddać się chciałam!
Bierz wszystko, weź co chcesz,
to już Kochanie Twoje jest...
A gdy rano drzwi zamykał będziesz,
pozostaw pustą butelkę po winie…
Bo Ty i tak kiedyś odejdziesz,
a butelka ta niech nigdy nie zginie...
A nasza nieśmiałość będzie największym grzechem dla miłości...

Patrishya

Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.