Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

To ja, przy herbacie

Los chciał żebym powstał, sie narodził i pozostał
na tym świecie ja człowiek
na drogę przez życie marzeń odrobinę
i żyłem, chodziłem tu i tam, uczyłem sie
czas mijał i wiedziałem kim jestem
jestem człowiekiem
pełen zapału z rzeczywistością walczyłem
lecz w jednej chwili wszystko zaprzepaściłem
co zbudowałem to zniszczyłem
ścieżkę życia zmieniłem
zacząłem nowe życie bez powodu unicestwiłem to co dobre
nowy świat
żadnej odwagi celem mym są dragi
nie mogę sie uwolnić od bani
ona mnie pociąga
życie bez zmartwień
nareszcie
już nie wiem kim jestem
podobają mi sie dreszcze
lecz czas mija nieubłaganie
ciągle imprezowanie
libacje w wakacje...
fajne były
szkoda ze sie nie skończyły
ciągną sie wciąż i to w mej głowie
tarce zmysły gdzie są moje pomysły
chyba wszystkie prysły
już nie jestem twórczy
już nawet to co istnieje staje sie mi obce
i już zaczyna sie
pierwsza wpadka
dla mnie to w cale nie zagadka
wiedziałem co robiłem
ale z tym nie skończyłem
resztki rozumu roztrwoniłem
zużyłem
tak było
teraz już nic nie rozumiem
w mojej głowie myśli uwiezione giną
nic mnie nie obchodzi
nic mi sie nie chce
tak naprawdę to umarł bym już teraz
lecz brak mi odwagi
i kolejny raz
zastanawiam sie nad sobą
czy warto iść tą droga
odpowiedz jest prosta i widzę ja wyraźnie
to niema sensu
lecz droga powrotna jest długa
i kreta a w połowie furtka
zamknięta
i już wiem ze nie będzie jak kiedyś
kiedyś mówiłem jestem
teraz mowie bylem
cud że to odkryłem
walczę sam ze sobą
i już prawie
mam nadzieje na poprawę
mam taki plan i o tym myślę i kombinuje
i w sumie to w mózgu coś wiruje
ciało wariuje
coś sie szykuje może to jest to
może to już czas bym obudził sie
ze snu który mnie wciagnał
jak wir
wir zdarzeń niepojętych
wszystkie te myśli kłębiące sie
co mam robić
jak z tym skończyć
...
dokończyłem napój sączyć
zaledwie parę chwil i tyle myśli
w mej głowie sie kisi
już rzeczywiście sie nie śmieje
jak na złość ciągle walczę
potrzebuje tarcze
sam sobie nie wystarczę
bliscy i rodzina
to nie ta dziedzina
oddaliła sie ode mnie moja drożyna
bania, bania co rano oni wciąż to samo
...
odkładam kubek jak maszyna
drżąca moja kończyna
czy ktokolwiek poda mi rękę
wołam ja pomocy
czuje sie jak na pustyni w nocy
szukam Ciebie
znaleźć mi trudno bom ślepy
czy światło ktoś zaświeci
i czy ty pomożesz mi
przez życie kroczyć
bym przestał sie kaleczyć
z twa pomocą sie wyleczyć

autor

asmaster1989

Dodano: 2007-11-20 21:51:09
Ten wiersz przeczytano 434 razy
Oddanych głosów: 1
Rodzaj Wolny Klimat Rozmarzony Tematyka Nadzieja
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (0)

Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »