A to zima właśnie
Szklana Zima nocą w puszystym futerku,
przez park przejechała srebrnymi
saniami.
Sypnęła garść śniegu, krzewy oszroniła,
po granacie nieba wędrując z gwiazdami.
W białych czapach świerki ugięły korony,
po śnieżnej polanie wiewiórki ganiają.
Pod stopami skrzypi mróz przy każdym kroku
-
z pagórka na łyżwach dzieciaki
zjeżdżają.
Już ostatni kulig przemyka się lasem,
wesoło rżą konie i dzwonią dzwoneczki.
Ostatnia noc zimy strząsa śnieg z
latarni,
sierp księżyca przygasł i liczy
owieczki.
A gdy o poranku ciepły wiatr powieje,
zaiskrzą się w słońcu kryształowe sople.
Jak lśniące świetliki, jak łzy
diamentowe,
spłyną strumieniami czystej wody krople.
Gleba nasycona ożywczą wilgocią,
niebawem się kwieciem wiosennym pokryje.
Rozwinie kobierce soczystej zieleni,
zbudzi się przyroda i ziemia ożyje.
Komentarze (32)
Dobrze się czyta ten zimowy opis, uwieńczony wiosennym
przebłyskiem.
Msz drobne zakłócenie w tym dwunastozgłoskowcu
wystąpiło w czwartym wersie. Znika gdy zamiast
"zaiskrzyła" czytam sobie "iskrzyła". Miłego dnia.
Cieple slowa pozdrawiam