toaleta poranna
grubą igłą i czerwoną nicią
(nawet nie chirurgiczną)
zaszywam usta
starannie i powoli
jakby zależeć miał od tego świat
(krew kapie na umywalkę ale to przecież
nieważne)
nie pytaj po co
boję się że słowami spłoszę sen
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.