Tobą nasycona...
Tobie ,który mnie zaprowadziłeś tam...
Mówiłeś mi,że
lubisz
moja chłodną skórę...
Całowałeś,
dotykałeś,
pieściłeś.
Mówiłeś,że lubisz moje piersi...
soki namiętności
zlizywałeś.
Twoje dłonie mokre
chowałeś
w zakamarkach
pożądania.
A ja uciekałam rano
z nadzieją,że
już wieczorem
powtórzy się ten
stan...
autor
kasienka77
Dodano: 2005-02-11 22:38:10
Ten wiersz przeczytano 861 razy
Oddanych głosów: 8
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.