toksyczna miłosć z krwawiącym...
Północ.
Włosy zakrywają jej obolałą i mokrą od łez
twarz.
Znowu zycie zgotowało jej przykrą
niespodziankę.
Ponownie złamano jej serce,okaleczono duszę
nie szczędząc ciała...
Przecież tak bardzo go kocha!
Słabą ręką wspiera się muru i...upada.
Bezsilność tak ją przytłacza,że nie pozwala
wstac i iść dalej.
Księżyc wyciąga do niej dłoń,lecz ona nie
chce jego pomocy.
Pragnie odejść z tego świata.
Próbuje odmawiać modlitwę,
lecz słowa grzęznąjej w gardle,
a umysł odmawia posłuszeństwa...
Zasypia.
Z pierwszym blaskiem słońca przeciera oczy
i jakby nigdy nic..
wraca do domu..
Nie pamiętając o wczorajszym piekle,
które dziś znów skrupulatnie ukryje pod
grubą warstwą makijażu.
Lecz jednego nie zdoła ukryć...
Cóż widnieje na jej lewej piersi?
Czerwona plama.
Tak,to serce wołające o pomoc...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.