Trauma
Me myśli zbłądzone,
krążą wokół siebie.
Czy to koniec?
Czy już nic nie napisze?
Pióro zrzeka mi się służyć,
ręka mi mdleję.
Cóż teraz zrobię,
gdzie wenę znajdę?
Ogarnia mnie trauma,
nawet kartka po której tworzę,
nie ima się już ku mej osobie.
Lamka, która światło mi dawała,
nagle blednie.
Mój wzrok się rozmywa,
Łoże, na którym myśli swe przelewam,
staje się twarde,
tak jakby wyrosły na nim kolce.
Wnet wszystko rzucam,
wstaje wybiegam i myśli zbieram.
Nagle dreszcz mnie przeszywa,
teraz już wiem wracam spokojnie,
to moja wina;
Kartka, lampka piórko i łożę,
razem się zebrały by udzielić mi nagany,
gdyż one także winny dostać wcześniej
pochwały,
więc wiersz ten napisałem, by oddać im
honory.
Gdyż bez ich pomocy,
nic bym nigdy nie stworzył,
to dzięki ich talentowi,
me myśli zbłąkane, odnajdują drogę;
Pióro je łapie,
kartka przytrzymuję,
lampka drogę pokazuję,
a łoże zawsze im dopomoże.
Wnet za wszystko im dziękuję,
teraz odkładam kartkę,
zamykam pióro,
przygasam lampkę.
Gdyż łożę mnie woła,
iż pora milczeć,
czas mój przemija,
więc i ja odchodzę...
Tomasz Piotr Peglau
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.