Trudne powroty
Przyjacielowi
Mógł wrócić wcześniej, nie wyszło
Bo po północy już było
Gdy jeszcze dwóch gości przyszło
I to mu się nie przyśniło
Obaj w niebieskich mundurach
Na spytki go wzięli tymczasem
W działaniach wyższa kultura
Bo pałką go wsparli i gazem
Tłumaczyć się musiał do rana
Ot, cała jego taktyka
Choć treść w zasadzie ta sama
Bezwiednie z ust się wymyka
A te niewyraźne słowa
Niezgrabnie dobrane do siebie
Nietrzeźwa wymyśla głowa
Logiki się w nich nie dogrzebiesz
O świcie stoi przed domem
Lecz wszystkie zamki oporne
Żonę przywitał z ukłonem
Przepraszać ją będzie pokornie
Tak chciałby, mówiąc już w skrócie
W detalach się nie pogubić
Do łóżka móc szybko uciec
I w drodze podłogi nie brudzić
To jednak nie jest możliwe
Bo czeka go już na progu
Małżonki wzrok pogardliwy
Wszak ona tu pierwsza po Bogu
Z ust płynie ciężki atrybut
Lecz to nie oznacza siły
Z wymownym okrzykiem - ROZWÓD
Dzieci ze snu się zbudziły
I otrzeźwienie jest z miejsca
Zaklęcia błagalnym głosem
Dowodem są krzywoprzysięstwa
Gdy wódka rządzi twym losem
Komentarze (3)
Prawdziwy dramat
Pozdrawiam
I tak też czasem bywa. Ale jak to mówią prawda
najczęściej leży pośrodku i tam jej trzeba szukać.
Pozdrawiam z uśmiechem:)))
no i się narobiło
a może jeden kieliszek byłoby akurat
(bo dwa - za dużo a trzy było za mało i się dłużej
zostało...