Trzy limeryki o żonie Jerzyka 6
Żona Jerzyka ze wsi Stojadła,
raz na policję zdyszana wpadła.
-Mąż mi wczoraj zaginął,
-tak jakby się rozpłynął.
-Rzekłam mu tylko: A idź do diabła.
Żona Jerzyka gdzieś spod Urazu,
umie gotować lecz bez wyrazu.
Ciągle te same sosy,
grochówki i bigosy.
W chacie aż duszno jest dziś od gazu.
Żona Jerzyka raz kiedyś w Krupie,
chciała do kina - bilety kupię.
A Jerzyk dość znudzony
powiedział tak do żony:
-kino to ja mam co dzień w …chałupie.
Komentarze (24)
Witaj,
dowcipnie...
Uśmiech i pozdrowienia /+/.
pozdrawiam wszystkich komentujących
Podobało się :))))
Z uśmiechem przeczytałam
Pozdrawiam serdecznie
I jak tu się nie uśmiechnąć?
Nawet 3 razy!
Dales "gazu" w drugim. :)))
Jak zawsze z duzym podobaniem :)
tak Grażynko - limeryk bez rymu to jak ogień bez dymu
Jaki posłuszny pierwszy mąż :-) :-)
Fajne, a w ostatnim mnie się przeczytało -
mówi - do kina bilety kupię.
chciała do kina bilety kupić, by brzmiało lepiej, ale
nie byłoby rymu.
Pozdrawiam, drugi faktycznie wybuchowy...
Super limeryki, niektóre wybuchowe :) Pozdrawiam
Świetne! Drugi najbardziej mnie rozśmieszył :)
Moniczko, ten gaz, o którym myślimy nie jest bezwonny
;-)
Chodziło mi o to, że gaz jest bezwonny, a gazy
niekoniecznie :)
Monisiu, mam nadzieję bo o kim bym pisał limeryki ?
Dziękuję za uśmiech od rana. Udanego dnia z dobrym
samopoczuciem:)