Twarde prawo, ale prawo.
Na moim własnym sądzie, na sądzie
ostatecznym
Na waszym sądzie, ostatecznym mówiłem
Co zdarzeniem jest co najmniej
niedorzecznym
Bawić się będę jak nigdy nie bawiłem
Tańczyć z kobietą a może z trzema
Pić bez ustanku, spiewać do samego rana
Dla mnie świętości dnia tego nie ma
Diabła wezwę na mego kompana
Wy...moi drodzy nieznani towarzysze
Bawcie się ze mną, hulajcie do woli
Tak pięknie muzyka brzmiąca kołysze
Porzućcie modlitwy, nie trwajcie w
niewoli
Do akt nam tego nie wpiszą
Nazwiska piórem nie zanotują
Nikogo na sali nie uciszą
Umarłych kartotek nie przewertują
Szepnę na koniec od siebie słowo, chaos
zagłuszę
Nie pomogą tysiące modlitewników
W zastaw oddałbyś z rozkoszą swą duszę
By tylko trafić na przychylnych ławników
Wyrokiem sądu najwyższego...niewinny!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.