Twoje śmierdzące wibrato
w mieście nadziei na lepsze jutro
mieście sympatycznych twarzy
lampy świecą pojedynczo
kwiaty rosną beztlenowo
zarazki gadają o pogodzie
w mieszkaniu
brudne gacie
uciekają przed szafą
na stole
puszka napełniona ciemną krwią
w tobie strach przed
zadem nosorożca
galaretką z marchewką
w ustach masz język
chropowaty od lizania źrenic
ludzi zamieszkujących te fajne miejsca
gdy mocno ścisnę ciebie za ręke
mówisz
wszystkich kocham
wszystkich lubię
wieczorem pokaże się w sukni
nie chce żeby cycki były obciągane
lecz ja w mieście nadziei
nie wierzę w ciebie ani nich
prawdziwy skały są tylko na księżycu
a teraz pozwól mi spać
pod cieniem białego tygrysa
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.