W Twojej winnicy
jestem gałązką dzikiego wina
powykręcaną krzewu odnogą
zranionym pnączem liści szczeciną
płożę się nisko winnicy drogą
chciałam być piękną być podziwianą
bujnie rozkwitać na swoją ozdobę
niech inni wiedzą niech inni patrzą
wszystko zawdzięczam genialnej sobie
to nie jest prawda że nie wiedziałam
z kogo wyrastam w czyim ogrodzie
jednak tak wiele w życiu się działo
że zapomniałam o Tobie Boże
oczyść mnie proszę sama nie umiem
zostaw co Twoje reszta niech uschnie
ożyw mnie Słowem nakarm mnie ciałem
to nic że boli szarp ze mnie bluszcze
niech po Twojemu wola się stanie
kocham Cię Jezu jedyny Panie
Komentarze (17)
Bardzo ładnie ujęte wyznanie i wymowna puenta,
pozdrawiam ciepło, śląc serdeczności.
Piękny w treści i formie rachunek sumienia. W szóstym
wersie przeczytało mi się "swą" zamiast "swoją" - dla
rytmu. Miłej niedzieli:)