Ty
Z Twych ust ciągła słodycz bije
Z Twych oczu głąb niezmierna
I ten smutek, smutek przeraźliwy
Twój głos, cichy, monotonny, a głęboki,
Oddala ode mnie złej nocy mroki.
A gdy Twe usta swoimi otwieram,
Czuję, że lekko i powoli zamieram
Czuję smak tej słodkiej trucizny
I sama przez to proszę o otwieranie
blizny
W Twych dłoniach umieram, tak bardzo
powoli
Jednak Twój czuły dotyk rany serca goi
Lecz kiedy chcemy czegoś więcej od
siebie,
Znikamy i myślimy, ze jesteśmy w niebie
I kiedy tak jesteśmy razem w siebie
wtuleni
Marzymy o cichym, spokojnym wieczorze
Wtedy widzę w Twych oczach łez pełne
morze.
Mówisz, ze to radość, jednak wiem- to ból
tkliwy
Pytam czy mnie kochasz i czy będziesz ze
mną szczęśliwy?
Ty nic nie odpowiadasz, przytulasz mnie do
siebie
I teraz wiem, pragnę tylko Ciebie
Czemu chcę Cię więcej? Czemu miłość dać się
staram?
Nie wiem, jednak wiem, że się w Tobie
zakochałam...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.