(..)
Świt - nie wstawał. Nie wiem czy nie mógł,
cz też nie chciał, faktem było, że
dominował mrok, mork tak nieprzenikniony,
iż każda próba wyrwania się z jego objęć,
determinowała go do jeszcze silniejszego
uścisku. Ta kuriozalna sytuacja zdawała się
wieścić - definitywny koniec
wszystkiego.
- Koniec! - ta myśl, niczym niemy krzyk
wstrząsała uporczywie umysłem tonącego w
bezświetle człowieka; z konieczności -
dryfował, a może tak mu się tylko wydawało,
że... z konieczności.
Może to wcale nie był dryf, tylko...
drift.
excudit
lonsdaleit
Komentarze (9)
dawno nie czytałem Twoich tekstów,tak myślę że każdy z
nas ma swój własny mrok na dnie duszy,dobry wiersz
no jak nie, jak tak? :)))
zapalimy? ;)))
Kelner, żywo! Cztery szklanki, jedno piwo! (?) :)
;))) Nie mów do mnie w języku, którego nie znam, bo
nie mam czasu biegać do translatora :)
vier... gläser...? ;)))
one, two, three...! A czemu kropki nie trzy? :)))
one łono...? ;)))
A ja już myślałam, że z trajektorii się urwałeś! No
wszelki duch...!
Lonsdaleit powrócił na łono! :)))